Wizytówka, kiedyś nazywana biletem wizytowym, będąca atrybutem osób dobrze urodzonych, majętnych, bądź piastujących nobliwe funkcje, a dziś, po prostu, narzędzie pracy milionów na całym świecie. Kiedyś – biała z czarnymi literami, a dziś kolorowa, niekoniecznie papierowa, przybierająca przy tym zaskakujące i ciekawe formy. Zainspirowany wpisem Mr. Vintage dotyczącym wizytówki, którą sobie sprawił – pełen tekst znajduje się pod tym linkiem – pozwoliłem sobie, poniżej, na kilka spostrzeżeń związanych z etykietą wizytówkową, bo taka wciąż funkcjonuje, a przynajmniej powinna.
Zacznijmy od początku, a zatem, jak wygląda klasyczna wizytówka?
Jeżeli jest to wizytówka prywatna, to zgodnie z klasyką gatunku można iść następującą drogą:
- materiał: papier 350 gramów
- wymiar: 5×9 cm (plus, minus po centymetrze z każdej strony)
- zadruk: jednostronny
- kolor papieru: biały
- kolor czcionki: czarna
- styl czcionki: według uznania (ale czytelna)
- treść: imię + nazwisko
- powielanie: brak
Odchodząc od nudnej, ale eleganckiej klasyki, można zaproponować praktycznie wszystko. Jeżeli ktoś marzy o wstąpieniu w szeregi gwiezdnej floty i służeniu na USS Enterprise, na tę chwilę może zadowolić się wizytówką utrzymaną w klimacie miłośników Jamesa T. Kirka lub Jean Luca Picarda (osobiście wolę tego drugiego). Chociaż nad pisaniem danych adresowych po klingońsku mocno bym się zastanawiał. Pytanie oczywiście jest następujące: czy oddanie charakteru naszej duszy i upodobań, będzie pasowało do biletu wizytowego, który będziemy wręczali wielu różnym osobom, w różnych okolicznościach? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
Jeżeli to będzie wizytówka firmowa – o ile w ramach CI (Corporate Identity – Całościowa Identyfikacja, na którą składają się m.in. kolory, kształty i wiele innych elementów graficznych odróżniających jedną markę od innych) nie zostanie nam narzucony styl miejsca pracy.
- materiał: papier 350 gramów
- wymiar: 5×9 cm (plus minus po centymetrze z każdej strony)
- zadruk: jednostronny
- kolor papieru: biały lub związany z elementem CI
- kolor czcionki: czarna lub związana z elementem CI, niemniej czytelna
- treść: imię + nazwisko, stanowisko, dane kontaktowe – o ile nie będą narzucone
- elementy identyfikacyjne: logotyp, godło
- hasło firmowe/ claim: według uznania
- powielanie folią: brak
I teraz kilka słów wyjaśnienia do powyższych.
Dlaczego taki wymiar?
50 mm na krótszych bokach i 90 mm na bokach dłuższych to standard, pozwalający naszej wizytówce schować się w wizytowniku, który ma możliwości pomieszczenia kartoników o wymiarach niewiele większych niż 65/110 mm. Oczywiście nie musimy nosić wizytówek w wizytownikach, niemniej są wygodne. Jednocześnie pozwalają uniknąć deformacji wizytówek, które przyjmujemy od innych, a to byłoby już faux pas.
Dlaczego zadruk jednostronny i brak folii/ powielania?
Nie tylko kiedyś, ale również dziś, druga część wizytówki, czyli ta pod spodem (lub po prostu VERSO) może służyć do korespondencji, do przekazania ważnej informacji, życzeń, wiadomości. Niektórzy twierdzą, że dwustronne wizytówki z punktu ekonomicznego wychodzą taniej – niby tak, ale…no właśnie jest „ale”.
Dlaczego w prywatnej tylko imię i nazwisko?
W sytuacji nieoficjalnej, pozazawodowej, to my decydujemy jakie dane chcemy komuś przekazać. Może to być numer telefonu, e-mail lub jakiekolwiek inne dane – stąd przydałoby się posiadać zawsze długopis, bądź pióro. Można powiedzieć, że prywatna wizytówka z samym imieniem i nazwiskiem, to taki poziom crème de la crème wizytówkowy. Oczywiście, jeżeli zdecydujemy się na dodanie innych treści, nie będzie to w żadnym wypadku ujmowało ani nam, ani wizytówce.
Poniżej kilka kreatywnych wersji biletu wizytowego
źródło http://skateandannoy.com
źródło http://www.divianarts.com
źródło http://www.graphic-exchange.com
źródło http://adsoftheworld.com
Na uwagę zasługuje nasza rodzima pracownia Pan Bon Ton, z którą obecnie rozmawiam o ciekawym, wspólnym, przedsięwzięciu – szczegóły wkrótce.
Zasady wręczania i otrzymywania wizytówek
1. Kto komu?
Podczas spotkania związanego z naszą pracą, wymianę wizytówek inicjuje osoba wyższa rangą, to ona decyduje kiedy i czy w ogóle to się stanie. Podczas spotkań o charakterze prywatnym, osoba starsza proponuje wymianę młodszej lub kobieta, gdy obcuje z płcią brzydką – wiem, można nazwać to zachowaniem staromodnym i utrudniającym komunikację międzyludzką, niemniej załóżmy, że jest to zarezerwowane dla tych ceniących sobie delikatną nutę taktu.
FAUX PAS
Jeżeli osoba niższa rangą pierwsza wyjdzie z inicjatywą wymiany. Dlaczego to jest gafa? Nieraz słyszałem od zespołów sprzedażowych, że czasem jest nakaz – zostaw jak najwięcej wizytówek, wręczaj po dwie, trzy, niech wiedzą jak się z nami skontaktować. Ale to właśnie ten (lub ta) ważniejsza osoba decyduje o tym, czy chce z nami podtrzymać kontakt, bo zgodnie z etykietą powinna zrewanżować się swoim kartonikiem, a może nie chce się dzielić swoim numerem komórkowym? Zawsze można się spytać, czy jest możliwość zostawienia wizytówki w sekretariacie lub u asystenta i wtedy okazuje się, że nasza „gruba ryba” po prostu zapomniała zaproponować wymianę kartonikową i wręczy swój kartonik lub powie: Tak, proszę zostawić swoje namiary u asystenta.
2. Kiedy?
Podczas spotkania biznesowego dobrze jest od samego początku wiedzieć z kim ma się przyjemność. Dlatego winno się zainicjować wymianę na samym początku (osoba wyższa rangą). Może się przecież zdarzyć, że poza osobami, z którymi się umawialiśmy na spotkanie, będą inne, o których druga strona nas nie poinformowała. Wizytówka ma w końcu ułatwiać komunikację, niemniej nie będzie gafą jak wymienimy się kartonikami w trakcie lub pod koniec spotkania.
Z kolei w przypadku okoliczności nieformalnych, możemy się pokusić o wręczenie biletu wizytowego pod koniec spotkania, jak już się upewnimy, że faktycznie chcemy podtrzymać rozpoczętą właśnie znajomość.
FAUX PAS
nie wymieniamy się wizytówkami przy stole, podczas konsumpcji.
3. Jak?
Wręczając wizytówkę, podajemy ją w taki sposób, by druga osoba nie musiała jej przekręcać, żeby odczytać treść. Po otrzymaniu kartonika, dziękujemy i oglądamy go przez chwilę – poświęcamy mu uwagę, okazując tym samym szacunek wręczającemu. Jest to również szansa na zweryfikowanie czy faktycznie otrzymaliśmy właściwą wizytówkę. Kiedyś otrzymałem wizytówkę od barczystego, brodatego Dżentelmena, na której było napisane Michalina… Okazało się, że przypadkowo wręczono mi wizytówkę, którą brodacz otrzymał chwilę temu od Damy imieniem Michalina. Pod oględzinach wręczonej wizytówki, rewanżujemy się swoją.
FAUX PAS
Położenie wizytówki na stole, przed drugą osobą, a nie podanie jej do ręki. Rzucenie kartonika na stół. Przekazanie wizytówek w tym samym momencie, podczas powitania – to nie wręczenie dyplomów, któremu towarzyszą gratulacje. Najpierw się witamy, a później wymieniamy wizytówkami.
4. Gdzie chowamy wizytówki?
Jest kilka miejsc. Wspomniany wcześniej wizytownik, najbardziej pasujący do okoliczności. Może to być również torebka czy teczka. Kartoniki kładzie się też na stole, chowa do portfela lub wkłada do notesu. Miejscem właściwym będzie też brustasza, chyba, że tkwi w niej dumnie poszetka. Kartonik możemy schować również do wewnętrznej kieszonki marynarki.
FAUX PAS
Włożenie wizytówki do kieszeni spodni. Zachodzi wtedy dość poważne ryzyko zdeformowania wizytówki, co prowadzi do okazania braku szacunku osobie, która nam ją wręczyła. W naszym kręgu kulturowym, w większości przypadków, nie będzie to odebrane jako gafa, ale już obcując z Azjatą, bardzo ceniącym sobie rytuał wizytówkowy, bardzo bym na to uważał.
Poniżej prezentuję kilka bardzo popularnych wizytówników.
5. A co jak skończyły mi się wizytówki?
Zawsze warto nosić ze sobą notesik z odrywanymi karteczkami. Dzięki temu, będziemy mogli zawsze zapisać nasze dane na kartce i przekazać zainteresowanym osobom. Poza tym warto zawsze nosić ze sobą, szczególnie na przyjęcia, mały notesik. Zobaczycie, że nie raz bardzo się przyda – nie tylko Wam. Jak już zaofiarujecie komuś kartkę i, nie daj Boże, pióro (czasem człowiek jest nadgorliwy lub właśnie ma okazje obcować z królową angielską), to wręczajmy to nieszczęsne pióro bez skuwki. Dzięki temu zachodzi prawdopodobieństwo, że do nas wróci. A jeżeli nie wróci, na otarcie łez, będziemy mieli świadomość, że nasze pióro dokonuje aktu sabotażu w czyjejś białej koszuli.
Innym wyjściem z sytuacji będzie odebranie wizytówki od drugiej osoby i zapewnienie jej, że jak tylko będziemy mogli, prześlemy nasze dane na adres podany na jej (lub jego) wizytówce. Obowiązkowo powinniśmy to zrobić, jeżeli się zadeklarowaliśmy.
Ostatecznie, korzystając z dobrodziejstw XXI wieku, możemy przesłać na adres e-mail lub na numer telefonu, SMS z podstawowymi, kontaktowymi informacjami. Dla wielu z nas, będzie to najwygodniejsza forma przekazania informacji.
Błędy wizytówkowe
Mgr – kiedyś z dumą pisane na niemalże każdej wizytówce dziś już nie powinno się tam znaleźć. Doktor i profesor – jak najbardziej tak.
Nieaktualne dane – druk nowej partii wizytówek, tych standardowych, to nieduży wydatek. Jeżeli wszystkie nasze dane się pozmieniały, lepiej zastanowić się nad nowymi kartonikami. Niemniej jednak, jeżeli mamy nowy telefon, a np. udajemy się na spotkanie, na którym będzie bardzo dużo osób, to nie spędzajmy kilkudziesięciu minut na ręcznej korekcie graficzno-merytorycznej naszych kartoników. To wszystko powinno się odbywać podczas wręczania wizytówki. Cóż, taki rytuał.
Przy wręczaniu
- Osoba niższa rangą wręcza wizytówkę osobie wyższej rangą.
- Wręczanie po kilka kartoników na raz – rozdawnictwo przypominające wręczanie ulotek.
- Mężczyzna wręczający, jako pierwszy, wizytówkę kobiecie w sytuacji towarzyskiej.
- Zabawa otrzymaną wizytówką – ugniatanie, składanie, gniecenie, wyginanie, itp.
- Nie zwrócenie uwagi na treść podczas otrzymywania wizytówki.
- Nanoszenie zmian na otrzymanej wizytówce bez takowej propozycji ze strony wręczającego.
- Jeśli na kartoniku nie ma numeru telefonu komórkowego, nie dopytujemy – nie ma go z jakiś powodów.
O rytuale wizytówkowym można jeszcze trochę napisać. Jak to np. wygląda w innych kręgach kulturowych (Japonia tu wiedzie prym), albo jak to kiedyś było z zaginaniem rogów biletu wizytowego, bądź co oznaczają francuskie skrótowce lub przekreślone nazwisko, ale…zostawiam to sobie na kolejny wpis o wizytówkach.
A na koniec, coś dla melomanów..nie tylko wizytówek ale i klasycznego kina