Klasycznie, w sezonie zimowym, pozwalam sobie skierować Państwa uwagę na tekst poświęcony kurtuazji (a może bezpieczeństwu) na stoku obsypanym śniegiem. Co to dużo mówić – narciarski savoir-vivre jest bardzo potrzebny.
Kodeks narciarski – kiedyś
Iskrą zapalną do tekstu były lata spędzone w górach, obserwacje, ale też własne błędy (gafy). Dodatkowo kilka lat temu natknąłem się na „Kodeks narciarski, czyli narciarski savoir vivre” stworzony przez Władysława Linkiewicza i Andrzeja Rozmarynowicza, który traktował o dobrych manierach, jak sama nazwa wskazuje, narciarzy.
Deskarze też…
To jest to – pomyślałem – bo choć sama publikacja ma już kilka (dziesiąt) lat, to jej zalecenia można kierować nie tylko do narciarzy ale również do właścicieli desek, gdyż w czasach kiedy książka została wydana – 1973 rok – na polskich stokach nie widywało się half pipe’ów ani innych atrybutów snowboardowego szaleństwa.
Niemniej osoby miłujące deskę, do których kiedyś też należałem ale wróciłem do korzeni, też są częścią społeczności korzystającej z uroków zimy, śniegu, tras, schronisk, kolei linowej, wyciągów.
Stara szkoła, to nie nowa jazda…
No dobrze – ktoś powie – ale co mi tam jakieś zapiski z lat 80, przecież to już nijak się ma do współczesności…
W takim razie zapraszam do lektury grafiki przygotowanej przez FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska), która również od dawna propaguje właściwe zachowanie podczas uprawiania sportów zimowych. Aha, kodeks FISowski zawiera większość, jak nie wszystko o czym pisali Linkiewicz i Rozmarynowicz.
Kodeks można uzupełnić o kilka wątków
- Idąc do wyciągu z nartami, na ramieniu, warto pamiętać, że dookoła nas też są inni.
- Podróżujący z nami w gondoli narciarze, nie do końca są zainteresowani, jaki to wczoraj był melanż (nawet jeżeli wart jest ciągłego relacjonowania). W sumie wjazd kolejką na górę, to tak jak podróż windą.
- Wpinając narty, przy stacji, lub poprawiając sprzęt lub przy końcu gondoli, orczyka, stańmy z boku, żeby inni mogli swobodnie przejechać dalej.
- Puszczając orczyk, baczymy by zwijająca się linka nikogo nie uderzyła.
- Kiedy wypadniemy z wyciągu, schodzimy jak najszybciej z linii osób będących za nami.
- Nie używamy tytoniu, kiedy stoimy w kolejce do wyciągu – rozumiem, że kolejka, dłuuuga kolejka temu sprzyja, ale nie wszyscy chcą wdychać smog – i tak już go mamy sporo.
- Nie wpychamy się do kolejki – niby oczywiste, a jednak.
- Nie porzucamy niechlujnie nart przed wejściem do schroniska – nie tylko ze względu na estetykę.
- Nie huśtamy się na krzesełkach i nie krzyczymy – chyba, że sytuacja tego wymaga.
- Nie wyrzucamy ogryzków, soczków, papierosów jadąc kolejką, krzesełkami. Za chwilę przykryje je śnieg ale latem…
- Staramy się nie nadużywać alkoholu.
- Opuszczając wiatrową osłonę lub ochronę przed wypadnięciem (nie mogę przypomnieć sobie jej nazwy) – patrzmy czy inni są na to gotowi.
- Nie wściekamy się jak świeży adept nart, snowboardu, monoski, big foot’a, saneczkarstwa itd. wjedzie na nas. Każdy kiedyś zaczynał.
- Jeżeli potrafimy już wszystko na nartach i desce – GRATULACJE, piona, żółw i cokolwiek, ale nie każdy lubi jak mija się go z prędkością światła w odległości 2 par gogli.
- Jeżeli widzimy kogoś, kto wyjątkowo sobie nie radzi i znajduje się w patowej sytuacji – doświadczone narciarki i narciarze wiedzą o czym myślę – podjeżdżamy i oferujemy swoją pomoc. Możemy, nie musimy.