Madame Edith

prosić o zdjęcie czy nie?

Pamiętacie Państwo jak Paul Wolfowitz, piastujący funkcję szefa Banku Światowego został sfotografowany w skarpetkach?

TE zdjęcia obiegły cały świat. Nie byłoby nic w tym dziwnego, wszak wtedy był człowiekiem medialnym, wychodził właśnie z meczetu, a wizyta w Turcji była dość ważna, niemniej oczy wszystkich kamer, a co za tym idzie – świata, skierowane były na jego…wywietrzniki w skarpetkach, które umiejscowione były na czubkach palców – obu.

Wejście do miejsca kultu religijnego wiąże się z dostosowaniem do zwyczaju jaki tam panuje. Ówczesny szef Banku Światowego, chcąc nie chcąc, musiał dostosować się do zasad związanych
z przebywaniem w meczecie. Czy wiedział o skarpetkach przypominających wyglądem ser szwajcarski? Trudno powiedzieć. Warto jednak zastanowić się, czy w naszych świątyniach, chodzi mi o nasze mieszkania i domy, powinny obowiązywać te same zasady? Innymi słowy – prosimy gości o zdjęcie butów, czy nie?

Posiłkując się mądrymi księgami związanymi z dobrymi manierami, analizując temat podnoszony na wielu forach skupionych wokoło tematyki SV i weryfikując swoje doświadczenia, to jednoznacznie, ostatecznie i kategorycznie można (trzeba) przyjąć, że DUŻYM NIETAKTEM będzie proszenie gości o zdjęcie butów, a jeszcze większym zaproponowanie nałożenia – nadgryzionych zębem czasu, jak kurtkę Barboura – papuci. Przy czym nadgryziona zębem czasu kurtka myśliwska Barboura to Francja elegancja (choć marka brytyjska i z akredytacją królowej na podszewce).

DLACZEGO NIE PROSIMY GOŚCI O ZDJĘCIE BUTÓW?

Urządzamy przyjęcie. Goście przychodzą elegancko ubrani, a tu trzeba zdjąć mozolnie pastowane Oxfordy lub godzinami poszukiwane w sklepach peep-toe, bez których koktajlowa kreacja jest po prostu wybrakowana. Jak będzie wyglądał dżentelmen w garniturze i papuciach? Dama w małej czarnej bez butów z pewnością będzie prezentowała się kusząco, ale może chciałaby zostawić to  na deser? Tym bardziej jak ma alternatywę: klapki KUBOTA, bądź poruszanie się w kapciach z napisem Hotel Kasprowy***.

Nie urządzamy przyjęcia, ale i tak przychodzą goście. W korytarzu okazuje się, że tak jak były szef Banku Światowego, gość-dżentelmen może mieć wywietrzniki w skarpetkach, które jak ujrzą światło dzienne mogą powodować u niego duży dyskomfort. Skrępowanie to jest coś, czego gospodarz nie życzyłby sobie u swoich gości – chyba, że ich nie lubi, wtedy cieszy się skrycie, a po ich wyjściu pełną piersią…

Zimową porą skarpetki mogą być lekko wilgotne – czego sprawczynią jest, m.in. gumowa podeszwa, która w przeciwieństwie do skórzanej, nie oddycha i nie przepuszcza wody, co z kolei również mało atrakcyjnie wygląda i gdy dama lub dżentelmen rezygnują z dyżurnych klapek, chodząc, zostawiają ślady na podłodze jakby wyszli spod prysznica – no prawie. Pomijam takie kwestie jak wrażliwość powonienia u pozostałych gości. Stopa będąca w bucie, skutecznie uniemożliwia zapoznanie się z rocznikiem wkładki, co wielu przypadkach może być zbawienne.

No dobrze, a co w sytuacji, gdy na dworze roztopy, deszcze, śniegi po uszy, błoto i jeszcze chwilę temu świeży cement wylano?

ZDROWY ROZSĄDEK – to najważniejsze. Jako goście, możemy sami zaproponować zdjęcie butów, jeżeli uznamy to za najlepsze wyjście.

ZMIANA OBUWIA – ale własnego. Na przyjęcia, do teatru można wozić, nosić ze sobą zgrabną torebkę lub torbę, a nawet worek na buty. Czasem widzę w teatrze, jak damy przed spektaklem, w szatni, dyskretnie zmieniają ciężkie buty na eleganckie szpilki, które dopełniają kreację. Mężczyźni mają możliwość zakupienia i noszenia gumowych nakładek firmy SWIMS (pisałem o nich kiedyś), które na miejscu, w domu, można zdjąć.

CZYŚCIEC – gospodarze mając na uwadze warunki pogodowe, mogą udostępnić w widocznym miejscu lub na żądanie kawałek materiału, dzięki któremu zmoczone, ubrudzone buty szybko wrócą do wyglądu oczekiwanego przez ich właścicieli. Poza tym przed wejściem zawsze znajdzie się kawałek wycieraczki.

MEDYKAMENTY – ale takie obuwnicze. Gąbka nasączona czymś, co nie zniszczy nam butów, bądź szczoteczka będą niezastąpione, gdy będziemy chcieli, na szybko, uzdrowić trzewiki. Wygodne szczególnie dla tych, którzy podróżują własnym środkiem transportu i mogą zapewnić sobie komfort posiadania takowych w podręcznym schowku.

I na koniec.

LUZ BLUES – jeżeli jesteśmy u bardzo bliskich znajomych, bez zapowiedzi, nieformalnie, bez przyczyny, a gospodarze nie mają szansy zwinięcia dywanu, który by zwinęli przed przyjęciem lub poczynienia innych przygotowań, to możemy sami zaproponować zdjęcie butów, tym bardziej jeżeli zwykliśmy, jak koty, wyciągać się na ich kanapie.

SOKOLE OKO – patrzmy co się dzieje dookoła. Jeżeli gospodarz będzie Cię witał w skarpetkach ślizgiem w korytarzu, na domówce, możesz się dostosować, zdejmując buty – ale nie musisz. Przy czym zasada dostosowania, w wielu sytuacjach, się sprawdza.

BEZ CERTOLENIA – jak nam mówią „nie zdejmuj butów”, to nie zdejmujemy. Jak poproszą o zdjęcie, zdejmujemy.

Macie Państwo podobne doświadczenia, bądź przemyślenia – może z innych krajów? W Japonii oczywiście zdejmujemy. W meczecie również, nawet jak jesteśmy szefem największego banku świata, ale to już wiemy.