Madame Edith

alkohol to ryzykowny prezent

Cenię sobie wino. Myślę, że w ramach konsumpcji wychodzę ponad średnią krajową. Co więcej, bardzo lubię je otrzymywać w prezencie (prywatnie i biznesowo), ale gdy sam zabieram się za wybór prezentów z alkoholem BARDZO uważam. Dlaczego? Bo ALKOHOL to ryzykowny prezent biznesowy.

Zawsze przed dokonaniem wyboru prezentu biznesowego stawiam sobie pytanie:

TONĄCY BUTELKI SIĘ CHWYTA

Obserwując nasze zachowania związane z obdarowywaniem się, które w zeszłym roku omawiałem w kuluarach 7 konferencji poświęconych prezentom z przedstawicielami zarówno dużych międzynarodowych firm, jak i mniejszych lokalnych (blisko 800 uczestniczek i uczestników z największych polskich miast), doszedłem do wniosku, że butelka wina, koniak, szampan, bourbon, wódka często są kupowane gdy nie wiemy co wręczyć – ładna, masywna butelka z elegancką etykietą, to jest to! A jeżel przypomina walutę, to musi być sukces!

Coś na zasadzie ostatniej deski ratunku. Albo ze względu na dostępność – wystarczy wejść do najbliższego sklepu typu convenient i już mamy prezent, niewiele potrzeba wysiłku. Dodatkowo, dokupujemy ładną torbę okolicznościową i cyk – przecież w Polsce każdy butelkę przyjmie (podsumowując stereotypowo), a my nie przyszliśmy z pustymi rękoma.

PREZENT SZTAFETOWY (do przekazania)

Przyznam, że nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by ktoś zwrócił alkohol. Myślę tu o prezentach – nawet jeżeli osoba obdarowana nie była miłośnikiem trunków, to zawsze butelka zostawała na… przekazanie dalej. Jest nawet konkretne słowo w języku angielskim: „regifting”. No właśnie, i dochodzimy do sedna. Czy wręczam prezent tylko po to by ktoś inny go otrzymał?

Wprawdzie to samo może wydarzyć z każdym innym prezentem, ale przy okazji alkoholu, aby do tego nie dopuścić mamy poprzeczkę zawieszoną bardzo wysoko. Pozwolę sobie wyliczyć wyzwania:

PO PIERWSZE

Ktoś może nie pić, po prostu. O dziwo, są tacy. Nawet sporo. Alkohol nie sprawia jej lub jemu żadnej frajdy. Na moje szczęście mój szef nie lubił wina i zawsze prezenty z tego gatunku trafiały do mnie. Poza tym, są jeszcze tacy, którzy rezygnują z alkoholu ze względów zdrowotnych, przypadłości jest kilka i nie ma sensu się w nie zagłębiać.

PO DRUGIE

Nie każdy pije koniak, ceni wyrafinowany smak single malt, a odmian wina jest sporo. Osobiście po kilku kursach winnych i z jakimś tam (nienajlepszym) wyczuciem smaku, jednymi szczepami zachwycam się bardziej, a innymi mniej, a jeszcze innych nigdy sam nie kupuję. Weź tu teraz dogódź takiemu…

PO TRZECIE

Nie każdy sklep ma sommeliera (choć może kupić książkę ze zdjęcia – polecam, często do niej wracam), a nie każde wino, które jest drogie, jest dobre, na każdą okazję, etc. (przyczepiłem się do wina, ale to tyczy się każdego rodzaju alkoholu). Do tego dochodzi sposób leżakowania, czyli przetrzymywania trunku w sklepie.

Nawet wydając sporo, możemy wpaść w pułapkę zepsutego wina. To może zdarzyć się nawet w luksusowej restauracji, ale tam przynajmniej otworzą drugą butelkę (no, w szlachetniejszych sklepach pewno też).

MIĘDZYKULTOROWO

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wątek kulturowo-religijny, choć w naszej szerokości geograficznej wręczanie alkoholu akurat nie jest niezgodne z dominująca religią, czy biznesowym savoir-vivre, niemniej utrzymując kontakty międzynarodowe już trzeba być na tym punkcie wyczulonym, bo to znowu ryzykowny prezent biznesowy.

WRĘCZAJMY ALE…

Czy to wszystko oznacza, że nie powinniśmy pod żadnym pozorem wręczać alkoholu? Nie popadajmy w skrajności. Jeżeli bardzo dobrze znamy naszych klientów czy współpracowników i wiemy co zamawiają do obiadu w restauracji albo co kupują w sklepie na wyjątkowe okazje, a dodatkowo potrafią zdrowo i odpowiedzialnie czerpać przyjemność z tego trunku, to wiemy jaki będzie nasz najbliższy prezent.

Oczywiście warto pamiętać, jak należy to zrobić zgodnie z zasadami savoir-vivre, czy etykiety biznesowej – jak kto woli (o tym napiszę innym razem).

CO WIĘCEJ

Choć i tak, obdarowujący powinien podnieść sobie porzeczkę decydując się na wyjątkowy gatunek alkoholu, a nie coś dostępnego w sklepie na rogu – chyba, że to zacna „piwniczka”. Oczywiście, że każdy gest się liczy, niemniej jeżeli można „podkreślić” wyjątkowość, to podkreślajmy.

Poza tym, jest cała gama różnego rodzaju akcesoriów – korkociągi, „drop stopy”, szkło (to bardzo uniwersalny prezent – bardzo dobry na parapetówkę), termometry, etc…

PAMIĘTAJMY

Wciąż jednak alkohol pozostaje ryzykownym (delikatnym) prezentem i jeżeli nie znamy się na nim dostatecznie dobrze, a także nie możemy się kogoś poradzić, a przede wszystkim jeśli nie znamy preferencji obdarowywanych – poszukajmy czegoś innego.

Niech dobry destylat, czy rocznik wina nie będzie tylko, excusez le mot, „zapchajdziurą”.

Tekst powstał przy współpracy z LAVA GROUP, dystrybutora upominków reklamowych marki Colorissimo i organizatora ogólnopolskich konferencji na temat prezentów w reklamie.


Jeżeli pragną Państwo spojrzeć w nowy sposób na swoją politykę prezentową, dowiedzieć się kiedy popełniamy najwięcej gaf, jak i kiedy wręczać prezent, bądź przeprowadzić szkolenie z zakresu SAVOIR-VIVRE w biznesie, to zapraszam do szkoleń Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety